Wszystko zgadza się Klaudia. Życie szybko przemija, a świat i ludzie biegną cały czas do przodu. Nic do tej pory tego nie zmieniło i nic nie zmieni - żadna śmierć. Bo tymczasem tu pozostają zawsze sami żywi, jeszcze żywi i tacy którzy chcą jeszcze trochę pożyć. Wczoraj w Lodi ,,Niech żyje bal" miał dla mnie niezwykłą, niecodzienną moc, bo ta moc płynęła z... nie napiszę z czego. To przeczucie pozostanie tylko moje.. wybaczcie mi. Dziś Maryla kończy trasę w USA koncertem w Nowym Jorku, zbliża się do finiszu tego maratonu. Mam nadzieję, że ten finisz będzie na miarę miejsca i czasów, na miarę XXI wieku. Mam nadzieję, że Melrose Ballroom zadrży, zatrzęsie się a.. może nawet odleci w kosmos i dojdzie do kosmicznego połączenia.. artysty i publiczności oczywiście, jak w przypadku superbohaterów. :-) Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć: Powodzenia Królowo.
A ja sobie dzisiaj, przy niedzieli, słucham fajnej, przyjemnej marylowej piosenki ,,Gdy się znajduje przyjaciela ... słoneczny promyk z nieba strzela.." Pozdrawiam wszystkich, uściski dla Królowej i Zespołu. To jest Wasz dzień.